
Nigdy nie byłem zwolennikiem długotrwałej pracy po godzinach. Nigdy też nie potępiam osób, które pracują długo i dużo – nawet jeśli jest to ze szkodą dla ich zdrowia czy życia osobistego – bo czasem to nie kwestia wyboru, a zmuszającej nas do tego sytuacji. Na dłuższą metę jednak to chyba już bardziej kwestia wyboru i tu też nie mnie oceniać czyjeś wybory. (Często wyboru nie mają absolwenci, którzy – często w zdobytej z trudem pierwszej pracy – godzą się na sporo ponad 8-godzinny dzień pracy). Za to mogę ocenić, oczywiście negatywnie, swoistą modę na czy też pozę bycia zapracowanym. Autentycznie, spotkałem kilka razy osoby, które wydawały się dumne z tego, że są strasznie, nieprzyzoicie wręcz zapracowane i że na nic poza pracą nie mają czasu. W takich sytuacjach na pewno warto, jak pokazują wyniki przytoczonego wyżej badania, zbadać serce. A jeśli będą dobre, można pracować, ile “fabryka da”.
A na koniec, w ramach ćwiczenia angielskiego, cytat ze wspomnianego artykułu:
“Work/life balance plays a vital role in well-being”
_______