
Na tyle, na ile moje krótkie studia nad teorią dopasowania dały mi jej zrozumienie, chodzi w niej z grubsza o to, że rynkowe dopasowanie pomiędzy tym, co w danym momencie na rynku pracy oferują pracodawcy (oferty pracy) a tym, co zaakceptują niezatrudnieni w tym samym momencie pracownicy (przyjmując oferty pracy), nigdy nie jest pełne. Do względnego dopasowania potrzebny jest też czas. Im koszt pozostawania danej osoby przez jakiś czas bez pracy jest niższy w stosunku do korzyści, którą może być znalezienie przez nią lepszej pracy, tym dłużej pozostawać ona będzie bez pracy – tzn. tym dłużej szukać będzie jeszcze lepszej oferty pracy. Jeśli w skali makro osób takich (przedłużających poszukiwania pomimo posiadania ofert pracy) jest wiele, może dojść do – z pozoru paradoksalnej – sytuacji, w której pomimo względnie wysokiego bezrobocia pracodawcy nie mogą znaleźć rąk do pracy. Nie jest to stan dla gospodarki korzystny.
Cóż, jeśli jest to niezrozumiałe (bo że jest uproszczone, to na pewno), następnym razem spróbuję zreferować tegorocznego Nobla z chemii.
A póki co, na nadchodzący Nowy Rok życzę wszystkim – poszukującym pracy i poszukującym pracowników – jak najszybszych i jak najlepszych dopasowań.
_______