Pamiętam z dawnych lat kandydata, który aplikował chyba na wszystkie możliwe stanowiska ogłaszane przez moją firmę. Mieliśmy w bazie może ponad setkę jego aplikacji. Z czasem zaczął być nawet powodem żartów konsultantów – niezależnie od stopnia trudności stanowiska, na które rekrutowaliśmy, zawsze mogliśmy na niego liczyć. Pamiętam jego CV. Do pewnego momentu jego kariera rozwijała się świetnie (przynajmniej na podstawie CV), pracował w dobrych firmach i na coraz lepszych stanowiskach. Nie wiem, co stało się później, ale coś stać się musiało. Coraz mniej rozpoznawalne firmy (to jeszcze samo w sobie o niczym nie świadczy, ale w tamtym przypadku – w kontraście z poprzednimi pracodawcami – dawało zastanawiające wrażenie), coraz mniej eksponowane stanowiska i coraz krótsze okresy zatrudnienia.
Nie we wszystkich przebiegach karier ten moment zwrotny – ów krytyczny punkt, w którym kariera wyraźnie przyspiesza lub zdecydowanie zwalnia – jest jednakowo widoczny. Czasem w ogóle może być trudno identyfikowalny. Zaryzykuję jednak tezę – choć w 100% przekonany nie jestem – że w zawodowej historii większości osób można taki moment wskazać. A może da się wskazać ich kilka? W każdym razie, wszystkim czytelnikom życzę, by – jeśli już im się przytrafią – były to momenty wyłącznie zapoczątkowujące zmiany wyraźnie na plus.
_______