Ludwig Wittgenstein (1910), źródło: Wikipedia
Osoba udzielająca mi informacji padła najwidoczniej, chwilowo mam nadzieję, ofiarą języka wysokiego, urzędowo-formalnego. Chęć profesjonalizmu (sama w sobie godna pochwały) wywiodła tu na manowce. Pomyślałem sobie przy tej okazji o rozmowach kwalifikacyjnych, których formalny charakter także sprawia czasem, że kandydaci nadużywają słów i sformułowań nazbyt wyszukanych, a nie zawsze adekwatnych. Choć rozmowa kwalifikacyjna (jak zresztą większość spotkań o charakterze biznesowym) nie powinna być prowadzona przy wykorzystaniu języka potocznego, niewskazane jest także epatowanie językiem wysokim, przeformalizowanym. Często komunikatywność i profesjonalizm z powodzeniem osiągnąć można językiem prostym (co nie oznacza kolokwialnym).
Innym ciekawym przykładem językowego niedostosowania podczas rekrutacji, z którym zetknąłem się ostatnio, była opinia jednego z naszych klientów (wyrażona przez dyrektor HR) o jednym z poleconych przez nas kandydatów po spotkaniu z nim. Owa dyrektor HR powiedziała, że kandydat mówił “korporacyjnym bełkotem”, w sensie: wypowiedzi jego pełne były biznesowych frazesów, a nie mówiły nic o realnym doświadczeniu. Implementacje, procesy, najlepsze praktyki, modele, pro-aktywność, koordynacja, research… “Ale co pan właściwie robił”?
Niemiecki filozof Ludwig Wittgenstein miał powiedzieć: “Cokolwiek da się w ogóle pomyśleć, da się jasno pomyśleć. Cokolwiek da się powiedzieć, da się jasno powiedzieć”. Udało mu się, trzeba przyznać, całkiem jasno.
_______