Written by 22:13 kultura organizacyjna, work-life balance 3 komentarze

O kulturze korporacyjnej Korei

Atmosfera Świąt sprzyja zwolnieniu tempa, z jakim pracujemy, pomyśleniu o sprawach ważniejszych niż praca. Wpisuje się w tę atmosferę bardzo aktualny artykuł o tym, jak w pewnej koreańskiej firmie rekrutacyjnej jej szef postanowił pobudzić refleksyjność swoich pracowników w sposób cokolwiek nowatorski.
Pracownicy zbierają się dużej sali, siadają przy biurkach, po czym piszą pożegnalne listy do swoich bliskich, tak jakby mieli (ci pracownicy) umrzeć. Potem wstają i kładą się w przygotowanych wcześniej – prawdziwych, normalnej wielkości – trumnach. Każdy z pracowników trzyma swoją własną fotografię przystrojoną w czarną wstążkę. Gdy już wszyscy leżą, wieka trumien zostają po  kolei zamykane przez człowieka przebranego za Anioła Śmierci. Czemu ma służyć ta “zabawa”? Leżąc w trumnie, pracownicy powinni pomyśleć o życiu i o tym, co naprawdę w nim ważne. W ten sposób powinni nabrać dystansu do codziennych problemów, które jakkolwiek spędzają czasem sen z powiek, muszą radykalnie zmaleć przy kwestiach ostatecznych.
Można się pośmiać z koreańskiego modelu “imprezy integracyjnej”. Mniej śmiesznie, a bardziej zastanawiająco robi się, gdy pomyśleć, że Korea Południowa jest krajem o jednym z najwyższych współczynniku samobójstw na świecie; krajem z prawie największą na świecie liczbą godzin przepracowanych rocznie przez pracownika; krajem, w którym hierarchia i dyscyplina panująca w firmach Europejczykom może kojarzyć się wyłącznie z wojskiem; krajem, w którym na przygotowujące do egzaminów korepetycje – ze względu na ogromną konkurencję wśród uczniów – wydaje się najwięcej spośród krajów OECD; kraju, w którym elementem kultury biurowej jest przymusowe (!) upijanie się. Czy w takim kraju nie wypada próbować wszelkich nowatorskich metod dbania o morale pracownika, jakkolwiek szalone by te metody nie były?
(Koreńska kultura picia z ludźmi z pracy przekłada się także na praktyki rekrutacyjne. Na rozmowach rekrutacyjnych w Korei zdarza się kandydatom usłyszeć pytanie o to, ile alkoholu mogą wypić. Pytanie samo w sobie nie ma wielkiej wartości, gdyż kandydat może bardzo łatwo deklaratywnie zawyżyć swoje “moce przerobowe”. Sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby rekruter mógł po prostu empirycznie – częstując kandydata wybranym przez niego trunkiem – przekonać się o możliwościach aplikanta w tym obszarze. Dałoby to też być może bardziej szczere odpowiedzi na pozostałe pytania z rozmowy).
Koreańskie firmy próbują się zmieniać. Częściowo wymusza to globalizacja, coraz większa współzależności ekonomiczna rynków i coraz intensywniejsze przenikanie się wzorów kulturowych. Jeśli korporacyjny świat w swej większości podąża raczej ku demokracji i równości w zarządzaniu, koreańskie koncerny operujące w USA czy w Europie nie mogą po prostu odizolować się i niezachwianie utrzymywać autorytaryzm i hierarchie. Kultura kraju, z jakiego pochodzi firma, do pewnego stopnia modyfikowana jest przez kultury lokalne, w krajach, w których firma ma oddziały. Miewam czasem kandydatów, którzy pracują lub pracowali w koreańskich – czy szerzej: azjatyckich – firmach. Niektórzy faktycznie zauważają specyficzną, azjatycką kulturę zarządzania i jej wpływ na ich pracę, ale nigdy nie zdarzyło się, by kultura ta była na tyle dużym wyzwaniem, że skłaniała do zmiany pracy.
I pomyśleć, że byłem dawno temu na rozmowie rekrutacyjnej – jako kandydat – w znanej firmie z korzeniami na Dalekim Wschodzie. Wtedy nie udało się. Kto wie, może i dobrze. Nie sądzę wprawdzie, by jako szanowana korporacja chcieli mnie wkładać od razu do trumny, chociaż zanim zaczniesz pracować w jakiejkolwiek firmie, nigdy nic nie wiadomo.

PS.
A pod tym linkiem, dzięki dziełu porównującego kultury psychologa, prof. Geerta Hofstede, można w przystępny, liczbowy i interaktywny sposób zobaczyć, jak kultura Korei wygląda w porównaniu ze światem. Tak np. wygląda w porównaniu z Polską.

_______
for.: cnn.com
(Visited 19 times, 1 visits today)
Close